Norweski napastnik otworzył wynik spotkania już w piątej minucie, gdy Phil Foden podał mu z lewego skrzydła, a ten uderzał na bramkę Młotów. Jego pierwsze uderzenie obronił jeszcze Alphonse Areola, ale przy dobitce był już bez szans i musiał skapitulować.
Jeszcze przed przerwą Manchester City był na dwubramkowym prowadzaniu. Piłkę przy polu karnym gości odzyskał Rayan Cherki, wszedł z nią w szesnastkę, podał do Haalanda, a ten w nietypowy dla siebie sposób oddał ją do Tijjaniego Reijndersa. Holender huknął pod samą poprzeczkę i na przerwę zespół Pepa Guardioli schodził z prowadzeniem 2:0.
West Ham w tym czasie nie był ani razu w stanie zagrozić bramce Gianluigiego Donnarummy. W drugiej połowie goście ruszyli do pojedynczych ataków - obok słupka strzał oddawał Jarrod Bowen, a Włocha zmusił do interwencji Crysencio Summerville, ale ostatecznie nie byli w stanie zdziałać dzisiaj na Etihad Stadium zupełnie nic.
Manchester City podwyższył za to w 69. minucie po fatalnym błędzie West Hamu w defensywie. Z piłką w polu karnym znalazł się Rico Lewis, podał ją do Haalanda i przez niefrasobliwość defensorów rywali futbolówka spadła Norwegowi pod nogi, a ten przecież takich okazji nie zwykł marnować.
Tym samym Manchester City przesuwa się na pierwsze miejsce w tabeli Premier League i stwarza presję na Arsenalu, który wieczorem zmierzy się z Evertonem.

