Piątkowa konferencja Legii Warszawa miała przede wszystkim przedstawić mediom nowego szkoleniowca, Marka Papszuna. 51-latek specjalnie przyleciał do Warszawy, nie wracając z Rakowem Częstochowa z Cypru, by dokonać prezentacji i rozpocząć pracę przy Łazienkowskiej.
Legii zależało na możliwie szybkiej prezentacji, by zakończyć trwającą od tygodni sagę związaną z pozyskaniem trenera, za którego trzeba było zapłacić – nieoficjalnie – ok. 400 tysięcy euro.
Oficjalnej kwoty pewnie nie poznamy, ponieważ trener w odpowiedzi na jedno z pierwszych pytań potwierdził istnienie klauzuli poufności. "Z Rakowem doszliśmy do porozumienia, choć wydarzyły się rzeczy, które moim zdaniem nie powinny się wydarzyć. (...) Ale w porozumieniu zawarliśmy, że nie będziemy się wypowiadać" – powiedział Papszun.
Czytaj także: Papszun podpisał umowę do 2028 roku
Nowy trener nie chciał odpowiadać na pytanie, czy przechodzi do klubu w najlepszym momencie. Zaznaczył, że nie znamy odpowiedzi na pytanie, co działoby się z obiema drużynami, gdyby trafił na Łazienkowską wcześniej. Na pewno miałby więcej czasu na poznanie drużyny, ale i teraz czasu mu nie braknie. A pracy do wykonania jest niemało.
"Zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, z miejsca, w którym jesteśmy. Na pewno musimy zakasać rękawy i – mówiąc po chłopsku – wziąć się do roboty. Kibice tego klubu zasługują na znacznie więcej niż widzieliśmy w ostatnich tygodniach. Pierwszy cel to odbudowa zaufania kibiców" - tak brzmiała pierwsza wypowiedź Papszuna.
"Nie skreślam żadnego gracza"
Jedno z pierwszych pytań dotyczyło możliwych zmian kadrowych w drużynie. W ostatnich dniach sporo mówiło się o wietrzeniu szatni w zimowym oknie transferowym, ale Marek Papszun nie potwierdził tych doniesień. Przeciwnie, oficjalnie nie ma jeszcze żadnych planów transferowych, bo mieć ich nie mógł.
"Za wcześnie o tym mówić, dopiero wchodzę do klubu i poznam stan posiadania. Dział skautingu pracuje, ja ze względu na mój obowiązujący kontrakt w Rakowie się z nim nie kontaktowałem. (…) Musimy to w swoim gronie przedyskutować, ja też muszę wejść do drużyny i zobaczyć" - przekonywał Papszun.
W jego ocenie ostatnie wyniki nie pokazują potencjału zawodników, dlatego nie zamierza przez pryzmat rundy jesiennej oceniać aktualnie posiadanej kadry. "W tej sytuacji, w jakiej jest dziś drużyna, w zasadzie wszyscy zawodnicy grają poniżej oczekiwań. I to jest naturalne. (...) Ja na ten moment nie skreślam żadnego gracza. Oczywiście dochodzą inne czynniki, jak wygasające umowy, oferty. Pewnie będzie też brana pod uwagę kwestia, że gramy już tylko na jednym froncie, a kadra była budowana pod trzy fronty" - mówi Papszun.
Sztab poznamy do 4 stycznia
Przypomnijmy, że już dziś trener odwiedzi Legia Training Center, a treningi zostaną wznowione 4 stycznia (nie 5, jak poinformowała wcześniej w komunikacie Legia). 10 stycznia drużyna wyjedzie do andaluzyjskiej miejscowości Mijas na obóz przygotowawczy przed rundą wiosenną. Powinna na ten wyjazd udać się już z nowym sztabem, który ma być kompletowany w najbliższych dwóch tygodniach.
Papszun nie odpowiedział na pytanie, czy jakieś nazwiska w nowym sztabie są już wyklarowane. "Rozmowy jeszcze trwają. Nie jest tajemnicą, że niektórzy członkowie sztabu w Rakowie są brani pod uwagę jako moi współpracownicy, ale nie wiadomo, w którą stronę to pójdzie" - zadeklarował Marek Papszun.
Jeszcze zanim nowy trener Legii doszedł do głosu, Marcin Herra potwierdził poranne informacje: zarząd klubu będzie dwuosobowy. Choć formalnie pozostaje w nim Dariusz Mioduski, to całość odpowiedzialności za zarządzanie przejmuje prezes Herra.
Przed rozpoczęciem rundy wiosennej (1 lutego przeciwko Koronie Kielce) Legia zajmuje przedostatnie miejsce w Ekstraklasie. To najgorsza sytuacja od lat, po najgorszej w historii klubu serii 11 meczów bez zwycięstwa. Jednocześnie tabela Ekstraklasy jest dziś bezprecedensowo ciasna, dlatego stołeczna drużyna ma wciąż szansę na powrót do walki o europejskie puchary, plasując się tylko 11 punktów za najlepszym obecnie zespołem.
